Dokładnie dziś mija 25 lat od pamiętnej wizyty papieża Jana Pawła II w Gorzowie Wielkopolskim.

I dokładnie dziś, w 25 rocznicę tamtego epokowego dla Gorzowa wydarzenia, trwa zbiórka publiczna na rzecz Hospicjum Św. Kamila.

Jestem jednak przekonany, że nie tylko data 2 czerwca łączy ze sobą te dwa wydarzenia.

Iskra, która wywołała zaistnienie Hospicjum wyszła ze środowisk kościelnych, a jej inspiracją była ewangeliczna miłość bliźniego. To miłość bowiem zauważyła potrzebę wspierania tych, którzy pozostawiani sami ze swoją nieuleczalną chorobą i towarzyszącym jej cierpieniem, żyli niemalże na marginesie cywilizacji, której byli uczestnikami. Byli postrzegani i traktowani prawie jak starożytni trędowaci, skazani na banicję poza obszary dotychczasowych środowisk. To miłość sprawiła i sprawia, że miłosierdzie wyszło naprzeciw wszystkim trędowatym, tym współczesnym i tym z przeszłości, i – nie pytając o materialne podstawy istnienia „przedsiębiorstw” dobroczynności – wyciągnęła ręce ku tym bezbronnym, bezsilnym i wyrzucanym na marginesy życia ludziom. Od Secily Sanders po błogosławioną już dziś Hannę Chrzanowską wypełniało się i wypełnia dzieło miłości miłosiernej.

Kiedy przyszedłem do Hospicjum przed ponad 12 laty w roli jego kierownika, niemalże wszyscy pracownicy, od sióstr zakonnych poczynając, a na personelu pomocniczym kończąc, odmieniali przez wszystkie przypadki pojęcie „idei hospicyjnej.” Lekarze, którzy jako bardziej wtajemniczeni w arkana wiedzy medycznej używali pojęcia „opieka holistyczna.” W gruncie rzeczy pojęcia te są bliskoznaczne, tylko – jak ja to postrzegam i nazywam – w tym pierwszym przypadku oparte właśnie na miłości miłosiernej inspirowanej Ewangelią, w przypadku drugim – pozbawionym wyraźnego odniesienia do tych ewangelicznych pojęć.

Zauważam, niestety, że nawet w środowiskach hospicyjnych idea hospicyjna zaczyna być wypierana przez zastępowanie pojęcia „hospicjum” pojęciem „medycyna paliatywna”, poprzez sprowadzanie tego pierwszego tylko do roli historycznej, jako praźródło rozwoju „medycyny paliatywnej”.

A jaki ma to związek z wizytą ojca świętego Jana Pawła II w Gorzowie?

Ano ma.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tekście kazania ojca świętego z placu spotkania, noszącego dziś jego imię.

Papież mówił o męczennikach wszystkich czasów:

Kiedy podziwiamy ich świadectwo ukazujące, jak «miłość jest mocniejsza od śmierci» (por. Pnp 8, 6), czyż w sercu każdego z nas nie rodzi się jednocześnie pytanie: czy mnie starczyłoby wiary, nadziei i miłości, aby złożyć tak heroiczne świadectwo? Odpowiedź zdaje się przynosić modlitwa liturgiczna, którą przed chwilą odmówiliśmy: «Boże, Ty uświęciłeś początki wiary w narodzie polskim krwią świętych męczenników Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna; wspomóż swoją łaską naszą słabość, abyśmy naśladując męczenników, którzy nie wahali się umrzeć za Ciebie, odważnie wyznawali Cię naszym życiem». To Bóg jest Tym, który wspomaga naszą słabość swoją łaską. On mocą swojego Ducha umacnia nas, abyśmy byli zdolni do odważnego składania świadectwa wiary.

I dalej:

«We wszystkim — pisze Apostoł — (…) odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował» (Rz 8, 37). Bracia i siostry, w naszych czasach, gdy nie potrzeba już świadectwa krwi, tym bardziej czytelne musi być świadectwo codziennego życia. O Bogu winno się świadczyć słowem i czynem, wszędzie, w każdym środowisku: w rodzinie, w zakładach pracy, w urzędach, w szkołach, biurach. W miejscach, gdzie człowiek się trudzi i gdzie odpoczywa. Winniśmy wyznawać Boga przez gorliwe uczestniczenie w życiu Kościoła; przez troskę o słabych i cierpiących, a także poprzez podejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne, w duchu troski o przyszłość narodu budowaną na prawdzie Ewangelii. Taka postawa wymaga dojrzałej wiary, osobistego zaangażowania. Winna wyrażać się w konkretnych czynach. (Podkr. moje). Za taką postawę trzeba nieraz płacić ogromnym poświęceniem. Czyż i w naszych czasach, w naszym życiu nie doświadczyliśmy różnego rodzaju upokorzeń, starając się dochować wierności Chrystusowi i w ten sposób zachować chrześcijańską godność? Każdy chrześcijanin jest powołany, by zawsze i wszędzie tam, gdzie go Opatrzność postawi, przyznawać się do Chrystusa przed ludźmi (por. Mt 10, 32).

To powstałe dokładnie przed 29 laty dzieło, któremu na imię Hospicjum Św. Kamila, powstało z takiej właśnie inspiracji i potrzeby, o jakiej w homilii gorzowskiej mówił święty dziś Jan Paweł II.

To powstałe przed 29 laty Hospicjum jest dziełem nie tylko jego twórców, ale wszystkich tych, którzy przez te 29 lat, łącznie z udziałem w dzisiejszej kweście, dokładali i dokładają cegiełka po cegiełce w potężny gmach dobroczynności swoje serca przez troskę o słabych i cierpiących, a także poprzez podejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne, w duchu troski o przyszłość narodu budowaną na prawdzie Ewangelii.

 

Marek Lewandowski – Dyrektor Hospicjum Św. Kamila